Można to odczuć jak cios – zdobycie największej ilości głosów w całym okręgu wyborczym, a mimo to utracić kontrolę. To nie licząc potencjalnych dodatkowych problemów, które według tych, którzy może zdobyli mniej głosów, ale są gotowi przejąć ster rządów, mogą spotkać posła i obecnego jeszcze wiceministra Michała Wosia.
Bez względu na okoliczności, Michał Woś zjawił się niedawno w Raciborzu i rozpoczął demontaż swoich plakatów wyborczych. Ciekawe jest to, że mają one trafić do lokalnego schroniska dla psów. Z tego jednego, choć intrygującego faktu, można wysnuć co najmniej trzy istotne obserwacje.
Po pierwsze, sugeruje to, że minister Woś nie jest przekonany co do możliwości szybkich ponownych wyborów parlamentarnych, które przewidują niektórzy analitycy polityczni. Swoje prognozy opierają na przypuszczeniu, że opozycja szybko popadnie w konflikt, a prezydent pogłębi chaos, intensywnie wetując ustawy przyjmowane przez sejm.
Po drugie, warto docenić pana ministra za to, że sprząta po zakończonej kampanii wyborczej. Fakt ten jest tym bardziej godny uwagi, patrząc na liczne przypadki, gdzie inni kandydaci nie wykazali takiej inicjatywy. Stąd apel do wszystkich uczestników wyborów, aby pozwolić obywatelom na chwilę zapomnieć o sobie, a czasem nawet na stałe.